Niezbędna jest uważna lektura etykiet w poszukiwaniu szkodliwych dla zdrowia konserwantów i sztucznych barwników. Żeby ograniczyć ich ilość w diecie, trzeba nauczyć się skutecznie je rozpoznawać. Kolejne ważne informacje, których musimy poszukiwać, to okres ważności produktu i zawarte w nim alergeny.
Nie wszystkie produkty dostępne na sklepowych półkach są objęte takimi samymi zasadami co do informacji na etykietach. Składników nie trzeba wyszczególniać, gdy chodzi o:
Co daje wnikliwe czytanie etykiet? Przede wszystkim pozwala na uwolnienie się od marketingowych chwytów. Zwykle na opakowaniu przedstawia się produkt jako najlepszy. Jego wybór – jako doskonały. Czytanie etykiet pozwala na to, żeby wybierać racjonalnie. Kupujemy produkty, które są dobre dla naszego zdrowia i samopoczucia.
Pokutuje przekonanie, że krótkie listy składników są bardziej pożądane. Jest bardzo słuszne. W krótkim spisie trudniej przemycić coś, co pod niepozorną nazwą może kryć szkodliwą substancję.
To podstawowa informacja, którą musimy wyczytać z opakowania. Stosuje się dwa rodzaje oznaczeń:
Skład poszczególnych produktów powinniśmy analizować w specyficzny sposób. Innymi sposobami maskowania niewygodnych składników posługują się producenci sera, innymi zaś np. mrożonek. Istnieje jednak kilka kwestii, na które zawsze zwraca się uwagę.
Zdecydowanie ma znaczenie. Stosuje się wymienianie składników w kolejności malejącej. Substancje o największej zawartości w produkcie znajdą się na początku. Te z końca listy mogą się w nim znaleźć w śladowych ilościach.
Wybierając produkty o bardzo rozbudowanym składzie, narażamy się na spożycie niepotrzebnych naszemu zdrowiu składników. Jest ich zwyczajnie zbyt wiele, żeby uniknąć tych niepożądanych. Narażamy się na spożycie: sztucznych barwników i konserwantów, stabilizatorów, regulatorów kwasowości lub przeciwutleniaczy.
Ważne: pamiętajmy też, że często używane przedrostki bywają mylące. Choćby “bio” nie zawsze oznacza produkt prawdziwie ekologiczny! Żywność ekologiczna jest certyfikowana, bio niekoniecznie. Takie oznaczenie równie dobrze może oznaczać, że w produkcie znajdują się żywe kultury bakterii. Inne popularne oznaczenia to:
Cieszą się bardzo złą sławą. Nie wszystkie skróty poprzedzone tą literą dotyczą szkodliwych substancji: E300 oznacza np. kwas askorbinowy, czyli popularną, cenioną i bardzo potrzebną witaminę C. Takich przykładów jest więcej (lecytyna, guma arabska, karmel). Najbardziej szkodliwymi substancjami oznaczonymi w podobny sposób są:
Nadmierne spożycie wymienionych składników może skutkować licznymi dolegliwościami zdrowotnymi. Narażamy się choćby na problemy z trawieniem, nadpobudliwość, większe ryzyko zapadnięcia na jedną spośród chorób nowotworowych.
Producenci są zobowiązani do wyraźnego wyszczególnienia na opakowaniu nazw substancji, które mogą powodować alergię. Powinniśmy o tym pamiętać nie tylko wtedy, gdy sami mamy uczulenie na jakiś rodzaj produktów. Zachowajmy pamięć o tym także wtedy, gdy np. przygotowujemy menu na przyjęcie, gdzie będą osoby o takich przypadłościach.
Słusznie ostrzega się przed produktami, których skład jest bogaty w duże ilości cukru. Nie zawsze jego obecność na końcu listy składników powinna nas skłaniać do zakupu. Bywa, że zastępuje się go szkodzącymi zdrowiu w nadmiarze słodzikami. Sam cukier może być też opisany jako np. maltoza, fruktoza, sacharoza, syrop z agawy, syrop kukurydziany, słód, sorbitol itp.